Książka na sobotę "Szczelina" Jozefa Kariki
Jozef Karika, Szczelina, tłum. Joanna Betlej, wyd. Stara Szkoła, Wołów 2018.
"Od tego szaleństwa byłem tak napięty, że aż podskoczyłem. W głosie Fischera znów brzmiał czysty obłęd, inaczej nie umiałem tego nazwać. Wariata można rozpoznać po ruchach, które budzą strach, bo nie mają konkretnego celu ani rozsądnego wytłumaczenia. Podobny chaos można dostrzec także w jego głosie; mimo siedemdziesięcioletniej przepaści emanował on także z głosu Fischera. To był totalnie rozstrojony człowiek, rozdarty na strzępy. Chciałem dowiedzieć się, co go tak rozbiło."
Jedno małe znalezisko i nic nie jest już takie, jakie było. Igor szuka swojego miejsca na ziemi. Skończone studia i całkiem popularny blog, nie dają mu jednak stabilności finansowej, nawet więcej, utrzymanie domu jest na głowie jego dziewczyny. Rzadkie, dorywcze prace nie są wyjściem z sytuacji, a coraz bardziej urażona duma bohatera, daje mu się we znaki. Pomimo oporów przyjmuje pracę budowlańca remontującego dom, który okazuje się być dawnym szpitalem psychiatrycznym. To właśnie tam w jego ręce wpadają płyty gramofonowe i dokumentacja medyczna jednego z pacjentów.
To moment przełomowy, bo to właśnie przypadek Fishera zmienia bieg jego życia. Prowadzi wprost do górskiego pasma Trybecza, które słynie z niewyjaśnionych zaginięć, choć zgubienie drogi w tym terenie jest niemalże niemożliwe. Ci, którzy powracają, są całkowicie oderwani od rzeczywistości. Od śladu do śladu bohater-narrator pragnie wyjaśnić tajemnicę szaleństwa pacjenta i dziwnych zdarzeń w górach. Wyrusza zatem z dziewczyną i dwójką mężczyzn poznanych przez bloga – sceptyka-pragmatyka oraz zwolennika teorii spiskowych i zjawisk nadprzyrodzonych na wyprawę, która udowodni, że nic podejrzanego nie dzieje się w górach.
Jozef Karika umiejętnie buduje napięcie i osacza czytelnika duszną atmosferą przesyconą lękiem, dezorientacją, zmęczeniem. To, co początkowo wydaje się żartem, nagle traci swoje właściwości w zderzeniu z tym, czego nie sposób wyjaśnić. Autor straszy, momentami nawet bardzo, ale nie wyskakującymi znienacka potworami, lecz zderzeniem logiki z tym, co niemożliwe. Nurzający się w szaleństwie umysł, który napotyka na mur logiki i świadomość pogrążania się w psychozie to właśnie największy lęk bohaterów. Bo jak żyć, gdy nie da się logicznie wyjaśnić tego, co ma się przed oczami, gdy wszystko wymyka się rozgorączkowanemu umysłowi, desperacko szukającemu jakiegoś wyjścia?
Smaczkiem na koniec niech będzie to, że w tej historii jest ziarno prawdy.
2021-08-07 / godz. 10:00